Spokój, mądrość i miłość do Zakonu – Bł. Jacek Maria Cormier
Trudno być dominikańskim przełożonym. Może dlatego sporo naszych świętych było w ciągu życia zakonnego przeorami, prowincjałami lub generałami – bracia podwładni na pewno dawali im wiele okazji do uświęcenia się. A może – to akurat świadczyłoby dobrze o braciach – intuicyjnie wyczuwali rodzącą się świętość i właśnie dlatego ich właśnie wybierano na przełożonych. Zazwyczaj świętych wspominamy w dniu ich śmierci – bł. Jacka Marię Cormiera wspominamy w rocznicę jego wyboru na Generała Zakonu, 21 maja 1904 roku. Sam ten prosty fakt wskazuje, że to właśnie stała się jego droga do świętości. Żył 84 lata (ur. 1832), 60 lat w Zakonie, 57 lat jako formator (wychowawca młodszych braci) lub przełożony.
Bł. Jacek kochał Zakon i jego świętego założyciela. W liście do współbraci, po wyborze na generała Zakonu, napisał:
Od młodości synowską służbę jemu [św. Dominikowi] uważaliśmy za święty i najwdzięczniejszy obowiązek. Przyjęliśmy więc zadanie, które nam zostało powierzone, i w imię Pana wzięliśmy na nasze ramiona ciężar z nadzieją, że ta ofiara z naszego posłuszeństwa wyjedna nam u Pana podobną uległość ze strony naszych braci, abyśmy mogli ich prowadzić po drogach naszego powołania „z radością i bez narzekania”.
Niech Duch Święty, a zwłaszcza Duch rady, męstwa i pobożności, przyzywany wytrwale na modlitwie, wspiera naszą słabość w szczęśliwym wypełnianiu tak pięknego, a zarazem tak trudnego dzieła.
Z tym zamiarem i z tego samego powodu, z którego papież Pius X postanowił od początku swojego pontyfikatu „wszystko odnowić w Chrystusie”, także i nam nic bardziej nie leży na sercu, jak „odnowić wszystkie nasze sprawy w Dominiku” w taki sposób, żeby ten sam duch modlitwy, pokuty, pokory, ubóstwa i miłosierdzia wobec bliźnich oraz płomiennej gorliwości w obronie wiary, którym wyróżniał się święty założyciel, nie słabł wśród nas, i abyśmy go rozszerzali.
Strzegąc tego dziedzictwa, wytrwale czerpiąc korzyści z tego talentu, sprawiedliwie i słusznie otwórzmy nasze serca w dziękczynieniu i razem z psalmistą śpiewajmy: „O, jak dobrze i miło, gdy bracia mieszkają razem”.
Jako prawdziwy święty, Jacek Maria potwierdził te słowa przede wszystkim przykładem swojego życia. Pracował wiele i wytrwale, a jednak codziennie znajdował czas na regularną modlitwę i godziny spędzone przed Najświętszym Sakramentem. Fakt, że przez tyle lat nieprzerwanie wybierano go na przełożonego jest najlepszym świadectwem tego, że braciom było z nim po prostu dobrze. Z jednej strony – wymagał, reformował i prowadził ich ku świętości. Z drugiej, mówiono o nim – wnosi pokój do wszystkiego, co dotknie. Cecha wymarzona i ogromnie potrzebna we wspólnotach aktywnych indywidualistów, którymi zazwyczaj są dominikanie.
W homilii beatyfikacyjnej papież Jan Paweł II powiedział: W osobie o. Cormiera Kościół pragnie uznać i uczcić aktywność ludzkiego rozumu oświeconego przez wiarę. Bł. Jacek Maria był bowiem, jako prawdziwy dominikanin, człowiekiem oddanym studiom. Dbał o rozwój dominikańskiego Kolegium św. Tomasza w Rzymie – to dzięki niemu zostało ono przeorganizowane i ostatecznie przekształcone w Uniwersytet Angelicum. Wśród tej całej pracy organizacyjnej i przełożeńskiej, oddania modlitwie i wspólnocie braci, generał Cormier pozostał też po prostu kaznodzieją – znajdował czas, by głosić słowem lub pismem. Bł. Jacek Maria wierzył bowiem głęboko, że poznawanie prawdy o Bogu oraz dzielenie się nią jest najgłębszą formą miłości. Stąd, z głębi serca, z przekonania potwierdzonego własnym dominikańskim życiem, nadał Angelicum jego obowiązujące do dziś motto: caritas veritatis, “miłość prawdy”. Kochał Prawdę i widział w życiu dominikańskim piękną drogę, by tę miłość pielęgnować w sobie, braciach i wszystkich do których dominikanie są posłani.
Piotr Laskowski OP – duszpasterz powołań