Kobieta, która wiedziała czego chce – św. Agnieszka z Montepulciano
Wielu z nas potrzebuje lat, żeby siebie poznać. Długi czas mija, zanim nauczymy się siebie i zrozumiemy czego chcemy od życia, czego pragniemy i za czym tęsknimy. Inaczej było z Agnieszką, urodzoną w XIII wieku w Toskanii, niedaleko Montepulciano. Ona już jako mała dziewczynka okazywała niesamowity charakter i stałość swoich pragnień, mimo niewielkiego wsparcia od rodziny. W ogrodzie swoich rodziców przygotowała sobie miejsce na modlitwę, z którego regularnie korzystała. W wieku zaledwie 9 lat wymogła na swoich rodzicach zgodę na pójście do szkoły zakonnej prowadzonej przez franciszkanki. Mając 15 lat sama została zakonnicą.
Taka determinacja u tak młodej osoby może się wydawać zwykłym uporem lub swego rodzaju kaprysem. Najwyraźniej tak nie było, bo praktycznie od razu Agnieszkę, wbrew jej woli, wybrano na… przełożoną. Najwyraźniej ta młodziutka kobieta – w naszych czasach przecież byłaby jeszcze zdecydowanie niepełnoletnia – odznaczała się jednak wielką dojrzałością i mądrością. Większość swojego życia spędziła właśnie jako przełożona, a także jako fundatorka – po 17 latach jej pierwszego przeorstwa, rodzinne miasto Montepulciano zwróciło się do niej z prośbą o założenie nowego klasztoru mniszek w ich mieście. Zgodziła się na tę prośbę, a swoją nową wspólnotę przyłączyła do Zakonu Dominikańskiego. Zapamiętano jej mądrość i głębokie życie modlitwy, które objawiało się też nadprzyrodzonymi znakami, m.in. lewitacją.
W kontekście duszpasterstwa powołań warto przede wszystkim zadać pytanie – co sprawiło, że Agnieszka od maleńkości tak dobrze wiedziała, czego chce, była zdolna trwać przy swoich pragnieniach i w dodatku nie okazały się one kaprysem, lecz faktyczną drogą powołania, które uświęciło ją i było wielkim oparciem dla innych? Częścią odpowiedzi jest pewnie wrodzony charakter. Ogromne znaczenie musiało mieć jednak jej głębokie życie modlitwy. Oddajmy tu głos świętemu Augustynowi, który w liście do Proby napisał:
Bóg chce, aby dzięki modlitwie wzrastały nasze pragnienia, abyśmy w ten sposób mogli lepiej przyjąć to, co nam przeznacza (…) tym więcej będziemy gotowi na przyjęcie [daru Bożego], im głębsza będzie nasza wiara, mocniejsza nadzieja i bardziej płomienne nasze pragnienie. (…) Słowami modlitwy przypominamy sobie to, co pragniemy osiągnąć, aby pragnienie, które zaczęło już stygnąć, nie oziębło w ogóle, a z braku ciągłego podsycania nie zagasło zupełnie.
Głębokie, wytrwałe życie modlitwy św. Agnieszki było drogą, na której odkrywała złożone w niej przez Boga pragnienia, na której coraz bardziej się one rozpalały, a ona sama doznawała siły łaski, by za nimi pójść. Niech jej przykład będzie zachętą i dla nas, by otwierać przed Bogiem nasze serca, oczyszczać, odkrywać i rozpalać nasze najgłębsze pragnienia, które poprowadzą nas ku wybraniu i wypełnieniu naszego powołania.
Piotr Laskowski OP, duszpasterz powołań