Bóg z płonącego krzewu woła też do Ciebie

Bóg z płonącego krzewu woła też do Ciebie

Gdy Mojżesz pasł owce swego teścia imieniem Jetro, kapłana Madianitów, zaprowadził owce w głąb pustyni i doszedł do Góry Bożej Horeb. Wtedy ukazał mu się Anioł Pański w płomieniu ognia, ze środka krzewu. Mojżesz widział, jak krzew płonął ogniem, a nie spłonął od niego. Wtedy Mojżesz powiedział do siebie: “Podejdę, żeby się przyjrzeć temu niezwykłemu zjawisku. Dlaczego krzew się nie spala?”

Gdy zaś Pan ujrzał, że podchodzi, by się przyjrzeć, zawołał Bóg do niego ze środka krzewu: “Mojżeszu, Mojżeszu!” On zaś odpowiedział: “Oto jestem”. Rzekł mu Bóg: “Nie zbliżaj się tu! Zdejmij sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą”. Powiedział jeszcze Pan: “Jestem Bogiem ojca twego, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba”. Mojżesz zasłonił twarz, bał się bowiem zwrócić oczy na Boga.

Pan mówił: “Teraz oto doszło do Mnie wołanie Izraelitów, bo też naocznie przekonałem się o cierpieniach, jakie im zadają Egipcjanie: Idź przeto teraz, oto posyłam cię do faraona, i wyprowadź mój lud, Izraelitów, z Egiptu”. A Mojżesz odrzekł Bogu: “Kimże jestem, bym miał iść do faraona i wyprowadzić Izraelitów z Egiptu?” A On powiedział: “Ja będę z tobą. Znakiem zaś dla ciebie, że Ja cię posłałem, będzie to, iż po wyprowadzeniu tego ludu z Egiptu oddacie cześć Bogu na tej górze”.   (Wj 3,1-6.9-12)


Ten wpis pomyślany jest jako dwuczęściowa medytacja nad Słowem Bożym. Zapraszam, żeby nie poprzestać jedynie na przeczytaniu go, ale żeby poprowadził w osobistej modlitwie. Jeśli to tylko możliwe, znajdź trochę czasu ciszy na modlitwę – a najlepiej dwie – tym fragmentem Księgi Wyjścia. Mam nadzieję, że to rozważanie podpowie Ci kierunki, w których może iść ta modlitwa i w historii powołania Mojżesza zaczniesz odkrywać też historię swojego powołania… 


Pismo Święte nieustannie opowiada o spotkaniu Boga z człowiekiem, o Jego działaniu w naszym życiu. Każde Jego objawienie jest inne. Nigdy wcześniej i nigdy później Pan nie “wykorzystał” płonącego krzewu – to było znak i wydarzenie konkretnie dla Mojżesza. Gdy my modlimy się nad tym Słowem, chcemy przyjrzeć się temu jaki jest ten objawiający się Bóg – żebyśmy mogli tym bardziej dostrzec to, co w naszym życiu było lub będzie odpowiednikiem tego krzewu.  

Mojżesz spotkał Boga wypasając owce. To codzienne jego zajęcie. Niezwykłość zdarzenia przy krzewie nie jest wysiłkiem Mojżesza, lecz wyłącznym dziełem Pana Boga. Sam nasz wysiłek i poszukiwanie niezwykłych doznań czy przeżyć religijnych nic nie pomogą. On chce do nas przychodzić wśród naszych codziennych zajęć – potrzebujemy bardziej otwartości i czujności wśród nich, niż poszukiwania niesamowitości w naszej wierze. 

Mojżesz spotkał Boga na pustyni. Nasz Pan kocha ludzi i chce byśmy z nimi byli, byśmy budowali relacje, więzi, rodziny i wspólnoty. Potrzeba jednak chwil pustyni i samotności by być otwartym tylko na Niego. 

Zaciekawienie i lęk. Przyciąganie i szacunek. Na jedno i drugie jest miejsce w zdrowo przeżywanej relacji z Bogiem. On przyciąga na różne sposoby i chce byśmy do Niego podchodzili i byli blisko. Jest Bogiem, który przyznaje się do relacji z człowiekiem (Ja jestem Bogiem twojego ojca, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba). Przy tym jednocześnie w Jego obecności naturalnie pojawia się potrzeba okazania Mu szacunku i uznania Jego wielkości oraz tajemnicy. Niedobrze, jeśli nigdy nie odczuwamy tego drżenia przed wielkością naszego Boga, lecz gorzej jeszcze, jeśli ten lęk oddalałby nas od Niego. 

Stań razem z Mojżeszem na pustynnej górze wobec Pana w płonącym krzewie. Przeżyj jego fascynację, z którą podchodzi i drżenie pełne szacunku, z którymi zdejmuje sandały wiedząc, że stoi na ziemi świętej przed swoim Bogiem. Wróć pamięcią do tego, co w Twoim życiu było krzewem. Zapytaj siebie: co mogę zrobić, żeby być lepiej gotowym na kolejne takie spotkanie w przyszłości? 


Teraz oto doszło do Mnie wołanie Izraelitów, bo też naocznie przekonałem się o cierpieniach, jakie im zadają Egipcjanie: Idź przeto teraz, oto posyłam cię do faraona, i wyprowadź mój lud, Izraelitów, z Egiptu 

Bóg widzi udrękę Izraelitów, widzi ich cierpienie. Odpowiedzią na modlitwę cierpiącego Izraela nie jest “grom z jasnego nieba”, lecz człowiek. Mojżesz, który sam wcale (Kimże ja jestem? – pyta onieśmielony) nie czuje się godny. Bóg objawia Mu się, a z tego pięknego wydarzenia rodzi się życiowa misja Mojżesza. Osobiste spotkanie Boga z człowiekiem, dobrze przeżyte i zrozumiane, owocuje w byciu i służbie dla innych. 

I Ty ze swoim życiem jesteś odpowiedzią na czyjąś modlitwę! Modlitwę lub mniej uświadomione wołanie cierpiącego serca. Może jako przyjaciel, kolega czy współpracownik jesteś być Bożą odpowiedzią na czyjąś samotność? Może działając w jakimś wolontariacie odpowiadasz na modlitewne wołanie cierpiącego człowieka? Może jesteś powołany, by swoim życiem odpowiedzieć na ludzkie poczucie bezsensu, głód Słowa Bożego, samotność i choroby, na nieustającą modlitwę o nowe powołania kapłańskie i zakonne? A może ktoś gdzieś modli się i tęskni za dobrą żoną i dobrym mężem i Pan Bóg chce, byś był darem na całe życie dla niej/niego? 

Bóg ma dla Ciebie wielkie życie, będące służbą i darem dla innych, a dla Ciebie piękną przygodą i głębokim spełnieniem. Jeśli nie czujesz się godny i doskonały… to dobrze, to naturalne. Mojżesz też tak miał. To nie nasze możliwości, ale Boże zapewnienie Jestem z tobą! jest dla nas najlepszą gwarancją. Nie musisz od razu w tej modlitwie znaleźć odpowiedzi i jasnej wskazówki na przyszłość – najważniejsze, by nie uciekać. Ze spotykania się z Bogiem stopniowo coraz bardziej rodzić się będzie świadomość Jego wezwania do Ciebie. 


(zdjęcie u góry tego wpisu pochodzi z dominikańskiego kościoła w Szczecinie. Mozaika za tabernakulum wyobraża właśnie płonący krzew i ma uświadmiać, że każdy katolik może doświadczyć żywej obecności Boga w Eucharystii. Fot. Wojciech Kuźniar OPs)