Jak może głosić dominikanin bez święceń?

Jak może głosić dominikanin bez święceń?

Bracia współpracownicy (inaczej zwani kooperatorami), bo o nich tu mowa, to dominikanie, którzy złożyli śluby i w pełni należą do Zakonu, ale nie mają udzielonych święceń kapłańskich (nie są księżmi). Nie, nie za karę, ale tak po prostu, z własnego wyboru.

Najczęściej można ich spotkać w zakrystii albo krzątających się w kościele. Raczej się ich nie słyszy, bo nie głoszą kazań w niedzielę. To może jednak dziwić. Przecież dominikanie, to kaznodzieje, a kazania głosi się na mszy. Czy więc niegłoszący dominikanin to nie jest jakiś nonsens? Po co są Bracia wśród Ojców?

Wszyscy dominikanie są braćmi

Tak postawione pytanie skrywa w sobie dwa założenia, które trzeba wyjaśnić, a może nawet obalić. Po pierwsze wszyscy dominikanie są braćmi. Oczywiście, istnieje pewien zwyczaj językowy i tych braci, którzy mają święcenia kapłańskie (a stanowią ok. 95% polskich dominikanów) nazywa się „ojcami”. Wszyscy jednak jesteśmy braćmi, bo łączy nas profesja zakonna, która włącza w Zakon i to ona sprawia, że każdy staje się bratem kaznodzieją, dominikaninem. Zwyczaj językowy jest trudno zmienić, może nawet nie ma co z nim walczyć, ale nawet oficjalne dokumenty Zakonu tytułują wszystkich braćmi.

Natomiast pytanie: „po co bracia?” może z kolei również sugerować, że najistotniejsza jest czyjaś użyteczność czy przydatność. Wiadomo, że ważne jest to co ktoś robi, liczy się wkład każdego w budowanie wspólnej przestrzeni, ale ocenianie tego wkładu jedynie na podstawie funkcji, jaką ktoś pełni w życiu, wydaje się być ślepą uliczką. Wystarczy zadać pytanie: „Po co są ludzie starzy i niepełnosprawni?”, a już widać, że nie tędy droga. Bracia nie są po coś, po prostu są – takie jest to powołanie.

Jak może zatem głosić dominikanin bez święceń? Dobrze będzie przypomnieć, że poprzez chrzest, każdy chrześcijanin jest wezwany do głębokiego zanurzenia się w życiu samego Boga, który w Jezusie Chrystusie stał się naszym bratem. Życie każdego chrześcijanina to próba odpowiedzi Bogu na Jego zaproszenie do życia w pełni, lekcja cierpliwie ponawianego zaufania Jego wiernej obietnicy.

Jednak niektórzy spośród chrześcijan, przeżywają doświadczenie podobne do mojżeszowego: Wtedy ukazał mu się Anioł Pański w płomieniu ognia, ze środka krzewu. [Mojżesz] widział, jak krzew płonął ogniem, a nie spłonął od niego. Wtedy Mojżesz powiedział do siebie: «Podejdę, żeby się przyjrzeć temu niezwykłemu zjawisku. Dlaczego krzew się nie spala?» Gdy zaś Pan ujrzał, że [Mojżesz] podchodził, żeby się przyjrzeć, zawołał <Bóg do> niego ze środka krzewu: «Mojżeszu, Mojżeszu!» On zaś odpowiedział: «Oto jestem» (Wj 3, 2-4). Ze znanych sobie powodów, to Bóg zaprasza niektórych, by podeszli (jeszcze) bliżej i w ten sposób zaprasza do życia zakonnego.

Najprościej więc mówiąc, śluby zakonne to odpowiedź. Odpowiedź na wezwanie Boga, reakcja na Jego nie dające się zignorować, subtelne nawoływanie w sercu, konsekwencja zafascynowania się Jego pociągającą obecnością we własnej historii życia. Za prorokiem Jeremiaszem można to wyrazić słowami: Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś (Jr 20, 7a). Śluby zakonne są, tylko i aż, sposobem pogłębionego przeżywania tego, co łączy wszystkich chrześcijan – tajemnicy chrztu – zanurzenia się w śmierci i zmartwychwstania samego Jezusa Chrystusa.

Życie zakonne zna wiele sposobów

Istnieje wiele sposobów życia konsekrowanego (życia ślubami) i bycie bratem zakonnym to jeden z nich. Całkiem niedawno temu powstał w Kościele specjalny dokument poświęcony tej formie życia, zwięźle i trafnie opisujący takie powołanie (Tożsamość i misja brata zakonnego w Kościele). Podkreślony w nim został wymiar braterstwa, jako prorocki znak, charakterystyczny dla tego powołania. „Braterstwo braci zakonnych jest dla całego Kościoła bodźcem, aby, w obliczu pokusy dominowania, poszukiwania pierwszego miejsca, traktowania władzy jako potęgi, uobecniać ewangeliczną wartość relacji braterskich, horyzontalnych. To właśnie bracia poświęcają się bez reszty, aby być darem Boga Ojca dla tych, do których są posłani. Oni są kanałami miłości Ojca do Syna i Syna do Jego braci”.

Dominikańscy bracia zakonni, zwani braćmi współpracownikami, tak samo jak bracia kapłani, należąc do Zakonu Kaznodziejów, mają w pełni przyjmować charyzmat tego Zakonu i starać się wcielać go w swoje życie. Filarami tego charyzmatu są: życie wspólne, modlitwa (wspólna i prywatna), studium i głoszenie. O ile pierwsze trzy przestrzenie nie powinny wzbudzać szczególnych trudności w realizacji, to głoszenie, chyba najbardziej charakterystyczne dla dominikanów, aż prowokuje postawione już wcześniej pytanie: jak może głosić dominikanin bez święceń? Że głosić może wynika z faktu bycia kaznodzieją na mocy samej profesji zakonnej. Ale skoro nie może głosić podczas samej Eucharystii, to co mu pozostaje?

Odpowiedzi na to pytanie zapewne jest tyle, ilu jest braci współpracowników. Istotę tego, na czym kaznodziejstwo braci ma polegać, pięknie ujął generał zakonu, brat Bruno Cadore, w jednym ze swoich kazań. Braterstwo braci według niego ma oznaczać zarówno sposób, w jaki bracia mają głosić, jak i zawartość, tego co mają głosić. „Chodzi o to, by stać się bliskim dla wszystkich, aby wszyscy wypowiedzieli to pragnienie: chcemy widzieć Jezusa. Stać się bliskim ludzi, aby ci zapragnęli stać się bliskimi Boga”. Tak głosząc, bracia współpracownicy stają się realnymi współpracownikami braci kapłanów w misji głoszenia, a wszyscy razem stają się oni braćmi współpracownikami samego Jezusa – Brata, który posyła ich w słowach: Wy dajcie im jeść (Mt 14, 16).

Od zakrystii do uniwersytetu

Bracia współpracownicy głoszą zatem według otrzymanych talentów wszędzie, wszystkim i na wszystkie sposoby, w sposób pośredni lub bezpośredni uczestnicząc w misji głoszenia. Najczęściej głoszą pełniąc funkcję zakrystianów, poprzez którą nie są jedynie „wizytówką” klasztoru, ale tworzą całą przestrzeń kaznodziejstwa wspólnoty.

Są też w naszym Zakonie tacy bracia, którzy pełnią funkcję infirmiarzy (opieki nad chorymi), organistów, syndyków i administratorów klasztoru, animatorów wspólnot, duszpasterzy, wykładowców akademickich. W zasadzie bracia mogą głosić pełniąc wszelkie funkcje, które nie są ściśle związane z posługą święceń kapłańskich – jest to z pewnością temat, który obecnie domaga się większej refleksji.

Bez względu jednak na to, jakie praktyczne zadania spełnia brat współpracownik, jest on bratem kaznodzieją. I jako brat „ma być ogniwem w łańcuchu transmisyjnym miłości i przymierza, które zsyła Ojciec przez Jezusa i którego on doświadcza osobiście. Ale nie powinien zapominać, że spełniając tę funkcję, jest tylko narzędziem poruszanym przez Ducha w dziele Boga i dlatego musi zawsze mieć w pamięci słowa Jezusa: (…) beze Mnie nic nie możecie uczynić (J15, 5)”.


Tomasz Mochoń OP, urodzony w 1986 roku.
Ukończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim, następnie wstąpił do Zakonu Kaznodziejskiego. Zakrystian mniejszy w klasztorze św. Jacka w Warszawie.